dookolakuli

Są dwa momenty, kiedy zapominam o strapieniach. Ten, w którym zasiadam w teatrze, jest ciemno i podnosi się kurtyna, a ja czuję zapach aktorów. Ten, w którym zasiadam w samolocie i czuję wielką siłę, która unosi mnie w powietrzu. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku przenoszę się do innego świata i zapominam o poprzednim.

Ten blog podróżniczy powstał 30 grudnia 2015 roku.

Jeden dzień w Amsterdamie

Jeden dzień w Amsterdamie
Jeden dzień w Amsterdamie

Wstawanie w środku nocy nie należy do moich ulubionych zajęć. Jednak mając perspektywę lotu samolotem, czemu nie? Perspektywa dodaje energii.

Do Katowic dojechałem sprawnie. Lotnisko w Pyrzowicach widziałem już po raz drugi. Potwierdzam, to najbrzydsze lotnisko, jakie dotychczas odwiedziłem w Polsce. Na piętrze można skorzystać z tarasu widokowego, ale… trzeba zapłacić złotówkę. Opłaty pobiera specjalna maszyna z bramką. Oszustom uniemożliwia przejście. Grunt to gościnność. Warto by zarząd portu lotniczego przeznaczył część dochodów na płyn do mycia szyb. Czy ktoś wie, jakie to samoloty stoją na lotnisku, w jego zachodniej części?

Lot minął szybko. Obudziłem się w Eindhoven. Lotnisko (EIN) bardzo mi odpowiadało, było przejrzyste i czyste. Czas dojazdu (półtorej godziny) nie jest porównywalny z dojazdem do centrum Amsterdamu z lotniska Schiphol, ale za to lot do EIN kosztuje niecałe sto złotych w dwie strony.

Po drodze można zobaczyć słynne holenderskie młyny. Na pierwszy rzut oka Amsterdam zachwyca nowoczesną architekturą. Zwłaszcza okolice centralnego dworca kolejowego.

Zobacz też: Oslo, które miało kosztować 12 złotych.

Amsterdam nazywany jest Wenecją Północy. Teraz już wiem, że porównanie dotyczy tylko kanałów. Poza tym to dwa totalnie różne miejsca.

Po przejściu kilkunastu mostów doszedłem do Rijksmuseum. Mojego głównego celu podróży. Po polsku to po prostu Muzeum Narodowe. Rocznie odwiedza to miejsce blisko dwa i pół miliona osób. Budynek muzeum był zaprojektowany przez Pierre`a Cuypersa i otwarty w 1885 roku. Od południowej strony znajduje się dzielnica muzeów oraz jeden z najbardziej znanych miejsc do wykonywania selfie — Jestem Amsterdam.

Zaraz przy wejściu do muzeum można podziwiać jeden z autoportretów Van Gogha. Artysta nie malował ich z powodu samouwielbienia. Traktował je jako studium koloru i techniki.

Sala sław znajduje się wyżej. Można ją zwiedzić również dzięki Google Street View.

Hol otwiera jeden z najbardziej znanych obrazów świata — Nightwatch Rembrandta((bardzo ciekawy wpis na blogu — Spacer po Amsterdamie śladami Rembrandta http://niezlasztuka.net/o-sztuce/rembrandt-spacer-po-amsterdamie/)). Przyznam, że obrazu nie poznałem wcześniej. Nie zrobił na mnie też większego wrażenia, poza rozmiarem. Sądząc ile osób się mu przypatrywać, informacje o sławie należy potraktować poważnie.

Two Mothers, Frans Stracké, 1893 rok
A Windmill on a Polder Waterway, Known as ‘In the Month of July’, Paul Joseph Constantin Gabriël, około 1889 roku
The Threatened Swan, Jan Asselijn, około 1650 roku

Vermeer

Był malarzem ciszy i światła. Światło zostało w jego obrazach.
Reszta jest milczeniem((Zbigniew Herbert, Mistrz z Delft, „Mistrz z Delft” i inne utwory odnalezione, oprac., układ i komentarze B. Toruńczyk, Warszawa 2008 rok, s. 61.))

Inspiracja mojej podróży do Amsterdamu. Jan Vermeer van Delf. Ulubiony malarz Wisławy Szymborskiej. Jedna z popularnych dziennikarka nakręciła film dokumentalny o podróży Szymborskiej do Holandii, żeby zobaczyć Mleczarkę((Katarzyna Kolenda-Zaleska, Chwilami życie bywa znośne, Polska 2010 rok)). Wtedy pierwszy raz też ja zobaczyłem jego obrazy. Nie mogą nie zachwycać. Są perfekcyjne. Są dowodem na to, że technika nigdy nie doścignie sztuki. Dziś możemy przenieść się do wirtualnego świata, zakładając hełm. Patrząc na obrazy takich mistrzów jak Vermeer, hełmu nie musimy wkładać.

Ostatnio przekrojowa wystawa obrazów Vermeera odbyła się w Luwrze. Niestety zabrakło mi wtedy czasu na jej zwiedzanie.

W Amsterdamie zobaczyłem tylko trzy jego obrazy; Mleczarkę, Kobietę w błękitnej sukni i Uliczkę. Każdy z nich zachwyca na swój sposób. Ostatni jest pejzażem, błękitna suknia nadaje słowu „błękit” nowy wymiar, a w pierwszy wygląda jak zatrzymana klatka filmu, gdzie jedynym dynamicznym elementem jest przelewające się mleko.

Wisława Szymborska napisała w 2009 roku wiersz będący inspirację Mleczarką Vermeera ((W. Szymborska, Vermeer, Tutaj, Kraków 2009 rok, s. 39.)).

Dopóki ta kobieta z Rijksmuseum
w namalowanej ciszy i skupieniu
mleko z dzbanka do miski
dzień po dniu przelewa,
nie zasługuje Świat
na koniec świata.

Ona „coś robi dla świata”, powiedziała Szymborska o mleczarce. Stojąc przed obrazem, stwierdziła „no to wyjmujemy nóż i wycinamy”.

Napisała jeszcze jeden wiersz zainspirowany Vermeerem — Pochwała snów((Nic Dwa Razy: Wybór wierszy, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1997 rok)).

Vermeer żył 43 lata, pozostawił po sobie 34 dzieła. Najwięcej znajduje się w Europie, pozostałe w Stanach Zjednoczonych. Ubolewam, że nie zobaczyłem Dziewczyny z perłą. Gdybym został w Holandii jeszcze choć jeden dzień, mógłbym pojechać do Hagi, żeby zobaczyć Mona Lisę północy.

Pejzaże

Zaraz po wyjściu z sali sław, trafiłem do kuluarów, gdzie zobaczyłem wiele innych dzieł, które mnie zachwyciły. Przede wszystkim były to pejzaże Gerrita Adriaenszoona Berckheyde. Zobaczyłem dwa obrazy: View of the Golden Bend in the Herengracht((1671-1672. Olej na desce. 42,6 × 57,5 cm. Amsterdam, zobacz obraz)) oraz The Golden Bend in the Herengracht, Amsterdam, Seen from the West((1672. olej na desce. 40,5 × 63 cm. Amsterdam, zobacz obraz)). Pejzaże przedstawiają nowo pobudowane kamienice wzdłuż zakola kanału. Była to najbogatsza część amsterdamskiej dzielnicy Heregracht. Stąd nazwa złoty zakręt.

The Golden Bend in the Herengracht, Amsterdam, Seen from the West
Złoty Zakręt w Herengracht, Amsterdam, widziany z zachodu

Pierwszy raz zdarzyło mi się, że najpierw zobaczyłem pejzaż w filmie, a potem na żywo w muzeum. Kilka lat temu obejrzałem znakomity film Toma Hoopera Danish girl. Film nie tylko był gratką historyczną oraz opowieścią o dramatycznych losach osób transseksualnych w latach dwudziestych XIX wieku, jednak z mojego punktu widzenia był majstersztykiem wizualnym. Nie pamiętam filmu, który tak malarsko pokazywał pejzaże, najczęściej miejskie. Pejzaże z tego filmu zobaczyłem w obrazach Berckheyde`a. Zdjęcia do Danish girl stworzył Danny Cohen, znany z Les Misérables czy z The King`s Speech. Oczywiście Hooper kręcił przede wszystkim w Kopenhadze, nie w Amsterdamie((Walk in the footsteps of ‚The Danish Girl’ in Copenhagen, http://www.visitdenmark.com/copenhagen/walk-footsteps-danish-girl-copenhagen, 9 grudnia 2015 roku)). Jednak to właśnie pejzaże Amsterdamu wykonane przez Berckheyde tak silnie kojarzą mi się z tym filmem.

#szuflandia #rijksmuseum

Post udostępniony przez @dookolakuli

//platform.instagram.com/en_US/embeds.js

Muzeum Van Gogha

Nieopodal Rijksmuseum znajduje się muzeum Vincenta Van Gogha. Muzeum zawiera największą kolekcję obrazów tego malarza. Zobaczyłem tam między innymi Słoneczniki i Kwitnący migdałowiec.

Słoneczniki są tak żółte, że w świetle, jakie zaprojektowali architekci muzeum, wydają się świecić. Kwitnący migdałowiec jest wyrazem fascynacji Van Gogha sztuką japońską. To jeden z moich ulubionych obrazów Van Gogha.

Muzeum Van Gogha

Van Gogh’s 5 Sunflowers are united for the 1st time in a virtual gallery. Join Willem van Gogh for a 360°-tour on FB https://t.co/YK8z5kkdmK pic.twitter.com/WtapBy4BTi

— Van Gogh Museum (@vangoghmuseum) 10 sierpnia 2017

//platform.twitter.com/widgets.js

Muzealnie, najbardziej interesujące było przedstawienie warsztatu Vincenta. Mogłem pod mikroskopem zobaczyć drobiny piasku, które przez przypadek znalazły się w farbie artysty, kiedy ten malował na plaży.

Post Scriptum

Kocham jeść i ciekawi mnie wszystko co związane jest z jedzeniem. Realizacji takiego pomysłu nie byłbym w stanie sobie wyobrazić. Knajpa z fast food najgorszej jakości zrobiła wystawę kanapek. Podchodzisz, wrzucasz dwa euro i otwierają się drzwiczki, wyjmujesz kanapkę. Trochę tak jak w miniaturowym prosektorium. Od czasu do czasu kucharz wyjmuje mięso z kanapki, podgrzewa je we fryturze i wystawia na pokaz ponownie… Nie spróbowałem.

2 odpowiedzi na „Jeden dzień w Amsterdamie”

  1. Niestety I amsterdam to już historia, ale mimo wszystko miasto może się podobać. Dla mnie jeden dzień był wystarczający aby zobaczyć wszystko co chciałem. Nie powiem, że poczułem klimat miasta, ale zdecydowanie bardziej cenię sobie spokojniejsze holenderskie miejscowości.

    Polubienie

  2. […] mnie mnie różnica między Hagą i Delft w Holandii, a Brukselą w Belgii. Bruksela, stolica Europy, jest miastem brudnym i zaśmieconym. Pierwszym […]

    Polubienie

Dodaj komentarz